Zdjęcie mi nie wyszło
Wiele reguł – spisanych w licznych poradnikach, ale też i powszechnie znanych – mówi o tym, na co trzeba uważać, robiąc zdjęcia. Na przykład nie należy fotografować pod światło, bo fotografowana osoba będzie widoczna właściwie tylko w obrysie – ileż to „zmarnowanych” zdjęć postaci pozujących na tle zachodzącego słońca. Lampa błyskowa skutecznie oświetla tylko w odległości opisanej w instrukcji, a do dzisiaj widać, jak rozbłyskuje fleszami widownia podczas koncertów, gdzie zespół jest w odległości wielokrotnie przekraczającej zasięg błysku. Może to i błędy, ale co z tego, kiedy najbardziej liczy się sama frajda robienia zdjęć.
Dzisiaj potępianie błędów fotograficznych trafia w próżnię, bo nikt się już nimi nie przejmuje oprócz zawodowych fotografów i ambitniejszych użytkowników aparatów. Jednak patrząc na zdjęcia archiwalne, wykonywane jeszcze aparatami na klisze negatywowe, musimy dostrzec pewną wstydliwość tego tematu. Fotografie z błędami przeważnie są wyrzucane albo wcale niewywoływane. Zdjęcia pod światło, poruszone, z palcem zasłaniającym obiektyw to rzadkość w zachowanych zbiorach. Są też prawdziwą rzadkością w kolekcji muzeum. Na szczęście nie wszystkie „nieudane” zdjęcia dało się wyeliminować w trakcie przyjmowania fotografii do zbiorów. Ocaliło je na przykład trwałe wklejenie do albumu z fotografiami rodzinnymi albo konieczność przejęcia całej spuścizny. Dzięki temu możemy wyławiać niczym perły zdjęcia, które w dobie fotografii cyfrowej już się zdarzyć nie mogą, a posiadają wyjątkową dla fotografii poetykę poruszonego obrazu czy podwójnej ekspozycji.
Dla Eryka Kesselsa, holenderskiego projektanta, kuratora i kolekcjonera zdjęć, fotografia to obszar niekończących się odkryć. Swoje „trofea” wydaje w serii „in almost every picture”. Znaleźć tam można wydobyte z niebytu liczne zdjęcia czarnego psa, którego widać w postaci ciemnej plamy, fotografie z tajemniczym pustym krzesłem zebrane z różnych kolekcji, jest też tytuł poświęcony sławetnemu palcowi w obiektywie, który zagarnia część obrazu. Wygląda na to, że kolekcjonerzy różnych dziwności w fotografii tacy jak Erik Kessels, Jacek Dehnel, Michel Frizot pokazują, że jedynym ograniczeniem fotografii może być granica wyobraźni oglądającego. Nawet jeśli fotografujący usilnie się stara, różne przypadki, wypadki, nieoczekiwane sytuacje spowodują, że na fotografii pojawi się coś, co jest nieprzewidziane – i otwiera kolejne znaczenia obrazów.
Przygotowała Marta Miskowiec
Dział Fotografii i Technik Fotograficznych