Pamiątki piwowarów


Gdzie jesteśmy? Gdzieś w Europie Środkowej. W związku z zaistniałymi wydarzeniami odczuwamy teraz dokładnie punkt, w którym żyjemy. Trudno się skupić na czymś innym niż obecne działania wojenne. Jednak temat pasuje do naszych czasów doskonale: Goetzowie-Okocimscy to rodzina dzielnych ludzi pochodzących z Wirtembergii. Po 1881 roku, po otrzymaniu szlachectwa, zmieniła nazwisko z Goetz na Goetz-Okocimscy. Dobry rzemieślnik, Jan Ewangelista Goetz, z powodzeniem założył w Brzesku i prowadził browar, gdzie produkowano słodko-gorzki, powszechnie lubiany, wyjątkowy napój. W ich przypadku decyzja o zmianie miejsca zamieszkania stała się niezwykle twórcza. Pamiętajmy jednak, że podjęli ją sami. Nie byli zmuszeni do ucieczki.

Jeszcze niedawno Josef Kroutvor (mówi o tym Andrzej Stasiuk w Fado) pisał, że Europa Środkowa jest dziś pojęciem zrozumiałym tylko dla meteorologów. Zmieniło się to teraz diametralnie w jednej chwili. Zajmijmy się więc dziejami Goetzów-Okocimskich. „W końcu tylko to, co minęło, istniało naprawdę i nieco potwierdza nasze niepewne środkowoeuropejskie istnienie” (dalej Fado). Przypomina to wywoływanie duchów. Czym bowiem innym jest oglądanie fotografii? A fotografia to opowiadanie świata. Zaś znalezienie się na fotografii to bycie zwielokrotnione.

Goetzów-Okocimskich dotyczy zbiór fotografii i albumów w zbiorach MuFo o numerach MHF 49795/F/1-56 do MHF 49804/F. Został podarowany Muzeum przez prawnuczkę Jana Albina Goetza-Okocimskiego (syna Jana Ewangelisty). Album wymieniony w pierwszej kolejności to zbiór rodzinnych portretów atelierowych, wykonanych w Krakowie (Sebald) lub w Wiedniu. Figuruje na nich Jan Ewangelista (założyciel browaru), także w kontuszu, gdyż się spolonizował. Atrakcyjność żywiołu polskiego jest tu wyraźna. Tak było też w rodzinie Józefa Dietla, gdzie mówiono w domu po polsku. Żoną Jana Ewangelisty była Czeszka, prażanka, Albina Žižka. Album ukazuje jej portrety, przyciągają uwagę jej niezwykłe fryzury. Ich synem był Jan Albin, ożeniony z Zofią Jadwigą z hrabiów Sumińskich. Mieli pięcioro dzieci – o imionach Maria Pia, Elżbieta Róża, Zofia Albina, Jan Reginald i Antoni Jan. W albumie są portrety tylko najbliższej rodziny i dwóch przyjaciół domu, jak młodzieniec z rodziny Potockich. W porównaniu z albumem Antoniego Sumpera, który niedawno oglądałam, widzimy, że album Goetzów pozbawiony jest tabunu wujów i ciotek – jednak rodzina Goetzów-Okocimskich chyba nie była samotna.

Dzieci wstąpiły w związki małżeńskie z przedstawicielami i przedstawicielkami polskiej szlachty. Maria Pia wyszła za Stefana Komornickiego, związanego z Muzeum Czartoryskich. Widzimy go w następnym albumie z wesela syna Jana Albina z Zofią Chrząszcz w Graboszycach – Komornicki „czapkuje”, jak to się mawiało, kłania się melonikiem w kierunku obiektywu. Zofia Albina wyszła za Jana Zdzisława Włodka. Zdjęcie tej pary można podziwiać w innym zbiorze (jeśli chcemy nadal krążyć w labiryncie muzealnych fotografii), należącym do spuścizny Jana Włodka: MHF34307/II, Jan Włodek w mundurze legionisty z żoną Zofią.

Pierwsze spotkanie z pałacem Goetzów w Brzesku-Okocimiu („Okocim” to nazwa nadana przez Jana Ewangelistę) to album nastoletniej fotografki, Marii Pii. Oglądamy architekturę rezydencjonalną, wzniesioną przez Jana Albina. Architektem był również, oprócz atelier architektonicznego Fellner & Helmer, Leopold Simony z Wiednia. Pałac prezentuje neobarok wiedeński. Po drugiej wojnie światowej w pałacu działała szkoła. Niszczał; oglądałam jeszcze niedawne zdjęcia z wnętrz pałacu: resztki jedzenia, śmieci, czyjaś sztuczna szczęka. A jak jest dzisiaj?

W albumie Marii Pii zdjęcia są lakonicznie, z humorem podpisane (w obrębie fotografii). Taki też jest sposób naszego myślenia, które jest myśleniem obrazami. Krajobrazy, drzewa i kwiaty ogrodu, pałac, który jest przez dzieci nazywany „domem”, nie inaczej, pokój babci, czyli Albiny. Portretuje rodzeństwo: „Toni przed krzakiem, zły, że musi pracować”, „Lili skończyła pisać karę” (znam ten rodzaj kary: pisanie w nieskończoność tego samego zdania; brzmi staroświecko? może to po prostu klasyczne wychowanie), „Gimnastyka ze Skrobiłowiczem, jeden błamuje bardziej od drugiego”, może lepiej szły lekcje muzyki, ale nic o nich nie wiemy.

Pierwszą wojnę światową przetrwali w pałacu. W wyniku działań wojennych podczas drugiej wojny Zofia Jadwiga (już po śmierci męża) wyemigrowała do Francji, żeby nie zostać zakładniczką Niemców. Bohaterska kobieta brała udział w ruchu oporu. Zmarła prawdopodobnie na gruźlicę.

Jan Albin był tak lubiany przez pracowników browaru, że wspólnie wznieśli mu pomnik po jego śmierci w okresie międzywojennym.
Na podstawie fotografii poznajemy dzieje tej rodziny. „Wraz z nadejściem fotografii zniknęło zwątpienie w istnienie przeszłości, historia znalazła swoją dziejopisarkę” – tak Bernd Stiegler powtarza za Rolandem Barthes’em w rozdziale Dziejopisarka książki Obrazy fotografii. Album metafor fotograficznych (Kraków 2009, s. 60).

Swego czasu w salonie „Desy” wypatrzyłam biurko o pięknie wygiętych nogach. Okazało się, że należało do barona Goetza, teraz już wiem, że chodziło o Jana Albina, który miał siedzibę również w Krakowie, przy ulicy św. Jana 3. Z wiadomych powodów (sympatia do trunku) zapragnęłam się nim cieszyć czas jakiś. Wspominam o tym, bo to jeden z ostatnich śladów Goetzów-Okocimskich w Krakowie.

Zapoznałam się z kolejnym albumem, tym razem pełnym zdjęć wykonanych przez Jana Albina w pierwszych latach XX w. (MHF 49796/F/1-48). Okazał się dobrym fotografem i na pewno to on zachęcił córkę Marię Pię do fotografowania. Hucułki (jak pisał Vincenz, paryżanki wschodu) w pięknych koszulach „soroczkach”. Żywe obrazy odgrywane przez dzieci (nr 37–41). I najciekawsza fotografia: autoportret w lustrze, ze zwielokrotnionym odbiciem w lustrze naprzeciwko. Kaszkiet, bryczesy… Kolejna fotografia to zwielokrotniony w nieskończoność obraz kolekcji trofeów myśliwskich: ułożonych równo na stole poroży rocznych i dwuletnich koziołków sarny. No cóż… Zabijanie wciąga. I tak przesympatyczny ten mężczyzna, mający świetny kontakt z dziećmi, fotografujący je, ceniony przez współpracowników, jawi się jako zagorzały myśliwy. Nie dajmy się zwieść opiniom, że to przejaw patriarchatu: w MuFo są fotografie Klementyny Zubrzyckiej-Bączkowskiej, która polowała w górach Beskidu Wyspowego, w Tatrach, na Bałkanach. Odważna kobieta mogła realizować swoje marzenia, choć może było trudniej.

Przygotowała Małgorzata KanikułaDział Inwentarzy