Cisza i motywy szarości.Anita Andrzejewska

 


Niemiecki artysta Gerhard Richter twierdzi, że najważniejszym ze wszystkich kolorów jest szary. Kolor, który nie ocenia, który ma w sobie obojętność i unikanie, a jednocześnie świadczy o tym, że artysta go używający nie chce wchodzić w głębsze relacje z otaczającym światem. Brak chęci głębszych kontaktów z otoczeniem wydaje się jednak błędnym myśleniem. Szary kolor pozwala skupić się na detalach, wyróżnić to, co istotne, czasem kontrastowe. Ta nieobecność koloru bywa rodzajem medytacji, zostawia miejsce na skupienie. Bogdan Konopka pisał, że dla fotografującego najważniejszy do osiągnięcia stan to przezroczystość i „harmonia istnienia między nim a zewnętrznością”. Nadmiar bodźców, w tym wizualnych, sprawia, że podświadomie nasze oko szuka harmonii, a umysł wyciszenia. Istotna staje się uważność. Patrzymy na fotografie i czytamy w nich bardziej zapisaną, niż sfotografowaną cichość. „(…) zrozumiałem, że tak naprawdę fotografia nie jest czarno-biała, tylko szara. Nie ma ani absolutnej bieli, ani absolutnej czerni. Nie da się pokazać w fotografii więcej niż czerń papieru. A bieli (…) nigdy nie pokaże. Na papierze można uzyskać tylko 30 stopni szarości, a w słoneczny dzień tych szarości jest 20 tysięcy. Praktycznie każdy kolor rozcieńczony jest jednym z odcieni szarości. To jeden powód, żeby się szarością zainteresować. Dopiero gdy nie ma na zdjęciu czerni, wpada się do studni. Czerń zatrzymuje na powierzchni obrazu. Kolejna sprawa to skojarzenia. Szara pamięć, szary zmierzch, szary świt, szare komórki – wszystko w tej szarości składa się w coś spójnego, ważnego”.1

Fotografowanie może stać się procesem metafizycznym. Czekaniem i obserwacją zmieniającego się światła. Odpoczynkiem. Trochę jak w muzycznym diminuendo, kiedy następuje stopniowe osłabianie i wyciszanie dźwięków. W ciszy, która się pojawia, istotne wydaje się to, co niesłyszalne, zagadkowe, co nabiera wręcz mistycznego charakteru, stając się kontemplacją przedstawionego świata. Patrząc na zdjęcia nie oczekujemy „spektakularnych akcji, momentów decydujących”, w zamian znajdując „dużo spokoju, trwania i ciszy”2. To cień zostaje sprzymierzeńcem szarości i wydobywa z niej jasność. „Filozofia fotografowania polega przede wszystkim na bezpośrednim patrzeniu. Istotna jest umiejętność odróżnienia tego, co się widzi, od tego, co się myśli, że się widzi”.3

Fotografka zdaje się podążać za myślą André Bretona, dla którego oko spogląda gdzieś dalej i niewidoczne zamienia się w to, co widzialne. Sama wspomina, że najistotniejszy jest dla niej moment, kiedy to nie ona jest najważniejsza, kiedy przestaje być obserwatorką, a zaczyna widzieć to, na co patrzy. Widzi pozostawioną na brzegu łódź, mocno podpartą drągami, niczym stare domy na nadmorskich wybrzeżach. Przechylona w stronę morza wydaje się trwać w cichym oczekiwaniu na kolejną podróż (MHF 12543/II). Dostrzega znaleziony na drodze w Benares kwiat lotosu, jasną plamę na ciemnym tle, jakby wyrzeźbioną z hinduskiego apofilitu. Benares to historyczna nazwa Vārāṇasī – miasta nad brzegiem Gangesu. Miejsca pielgrzymek, obrzędowych kąpieli, palenia zwłok. Kojarzonego z Śiwą – bogiem zniszczenia i odrodzenia. Ale w V wieku p.n.e. osada była znana jako Kaśi, czyli „jasny”. Porzucony lub zgubiony kwiat nabiera odrębnych, symbolicznych znaczeń. Jednocześnie ujęcie budzi też zupełnie inne skojarzenie – z czystością roślinnych kadrów Karla Blossfeldta (MHF 11784/II).

Czasem na fotografiach nie ma ludzi, chociaż czuć ich obecność – jak na zdjęciu mobilnej kuchni gdzieś w miejskim krajobrazie. Postawiony z boku koszyk. Dwa rowery w głębi kadru oparte o ścianę. Ślad bycia. I ta kłębiasta, unosząca się nisko chmura pary, przyciągająca nasz wzrok (MHF 11786/II). Na fotografii z zakładu fryzjerskiego znakiem czyjejś bytności jest jeszcze mokry pędzel do golenia. Czy jego kształt jest tylko przypadkowo podobny do widocznego na materiałowej zasłonce kwiatu (MHF 12540/II)? Dwukołowy wózek, na tle zniszczonego muru z fragmentami zdartych ogłoszeń, sprawia wrażenie pozostawionego na ulicy jakiś czas temu (MHF 12548/II). Na innych pracach osoby są nieruchome, zawieszone w milczeniu – kobieta, nad głową której szamoczą się płachty materiału, jakby w tym samym rytmie, co jej szal. To tu narastający dźwięk crescendo wydaje się stopniowo cichnąć (MHF 11787/II). Kolejna, stojąca tyłem do nas – obserwatorów – zastygła w geście, wpatrzona w punkt. Dzioby dwóch łódek zamykają kadr, niejako wskazując na nią, zacieśniają kompozycję. Ciemna szarość brzegu i jasna szarość wody (MHF 12545/II). Podobne wrażenie sprawia mężczyzna w połowie zanurzony w wodnej tafli. Jego cień przypomina kreskę spod pędzla w japońskiej kaligrafii. Trwa w ciszy, skupiony na tym co przed, a nie co za nim. Tu szarość zdaje się przenikać i odbiorcę, i bohatera fotografii (MHF 12551/II). Bywają też postacie prawie niewidoczne, jak mężczyzna, którego stopy leżące na drewnianym podeście wydają się również jego wyrzeźbioną częścią (MHF 12553/II), albo sprzedawca ryb, którego dłoń staje się punktem przyciągającym wzrok. W buddyjskiej ikonografii złote ryby symbolizują radość i wolność, są jednym z ośmiu symboli pomyślności. Te sfotografowane budzą jednak smutne skojarzenia (MHF 11783/II). „Fotografia (…), zwłaszcza ta klasyczna, czarno-biała, z całą właściwą jej gamą szarości, stonowań i rozświetleń (…) wycisza wrzawę codziennej egzystencji, pozostawia samą tylko odfiltrowaną przez oko kamery (…) esencję, niepowtarzalną, (…) wciąż odnawialną na nowo, (…), niezniszczalną (…)”4. W zdjęciach odnajdziemy też pewną delikatność i poetykę gestu – starszego mężczyzny, który wydaje się zatrzymaną w ruchu rzeźbą hinduskiego Dedala (MHF 12542/II). Trzech chłopców, nachylonych, w skupieniu i bezgłośnie myjących naczynia o amforycznych kształtach (MHF 12539/II). Wreszcie piękny harmonijny kadr, ze sceną przypominającą rytualne obmycie wodą, gdzie umieszczenie postaci z boku, a nie w centrum, zachowuje intymność momentu (MHF 12544/II). „Poezja fotografii to jest cisza w fotografii. (…), to nie słowa stanowią o poezji, tylko to, co powstaje pomiędzy nimi. W fotografii jest dokładnie to samo”.5

W obrazach Anity Andrzejewskiej ważna wydaje się właśnie świadomość artystycznej wypowiedzi i używanych do niej środków – postacie nieszukające konfrontacji, raczej zatopione we własnym świecie. Skupienie na wnętrzu i detalach. Szarość i cisza. Woda i lotos – symbole samooczyszczenia. Zawsze klisza i analogowy aparat. Nieśpieszny rytm flâneura. Własne „oswajania świata”.6

 

Przygotowała Magdalena Guzik
Biblioteka MuFo


1 Sańczuk A., Bogdan Konopka: fotograf, który w ciemności szuka światła, 2018 [dostęp: 21.03.2022].
2 Kinowska J., Niespiesznie, [w]: katalog wystawy, Warszawa 2014, s. 4.
3 Schmidt M., Jeden cytował Ewangelię, drugi udawał, że się modli, a trzeci tylko patrzył, [w]: Artyści mówią. Wywiady z mistrzami fotografii, Hanna Maria Giza, Warszawa 2011, s. 215.
4 Porębski M., Zgiełk świata i cisza fotografii, [w]: Powiększenie. Fotografie w czasach zgiełku, Zakopane – Warszawa 2002, s. 8.
5 Konopka B., Ceremoniał fotografowani, [w]: Artyści mówią. Wywiady z mistrzami fotografii, Hanna Maria Giza, Warszawa 2011, s. 96.
6 Bouvier N., Oswajanie świata, 2013.

 

Bibliografia:

  • Andrzejewska A., Niespiesznie. Slowly, Warszawa 2014.
  • Giza H.M., Artyści mówią. Wywiady z mistrzami fotografii, Warszawa 2011.
  • Powiększenie. Fotografie w czasach zgiełku, Zakopane – Warszawa 2002.
  • Sańczuk A., Bogdan Konopka: fotograf, który w ciemności szuka światła, 2018.